Zrestartowałem Dragon’s Dogma 7 razy z rzędu, próbując stworzyć idealną postać, ale dla Dragon’s Dogma 2 tworzę najdziwniejszy możliwy build RPG

Pierwsze godziny kultowego Dragon’s Dogma z 2012 roku wryły mi się w pamięć i to nie dlatego, że zagrałem w tę grę RPG na śmierć. To znaczy, ograłem ją na śmierć, ale jest ku temu znacznie głupszy powód. Widzicie, ja również odtworzyłem tę grę na śmierć – siedem razy z rzędu, z tym, że te powtórki obejmowały tylko pierwszy akt. Ogarnięty obsesją min-max – którą od tego czasu wyrzuciłem z mózgu, tak jak eksmituje się lokatora, który gotuje metę przy otwartych drzwiach – nieustannie tworzyłem nową postać za nową postacią, próbując zoptymalizować system klas gry i związany z nim wzrost statystyk. Byłem przerażony, że zostanę przeklęty z nieoptymalną postacią – naprawdę los gorszy niż śmierć.

Kiedy awansujesz w Dragon’s Dogma, otrzymujesz bonusy do statystyk w oparciu o przypisaną klasę, a raczej zawód. Wojownicy otrzymują więcej zdrowia i ataku, zręczni Striderzy więcej wytrzymałości, a magowie – zabrzmi to naciąganie – otrzymują magiczny atak i obronę. Zaawansowane powołania zapewniają bardziej wypaczone statystyki, co oznacza, że możesz żyć jako Strażnik przez jakiś czas, aby zwiększyć swoją wytrzymałość, a następnie stać się Wojownikiem, który może przebiec maraton w pełnej zbroi płytowej. Mając to na uwadze, przeszedłem przez wojowników, jeźdźców, magów, wojowników, strażników i czarnoksiężników, starannie kładąc podwaliny pod nadchodzącą wersję God King of Space.

Dragon's Dogma 2

(Zdjęcie: Capcom)

Bez przerwy dochodziłem do punktu, w którym decydowałem, w mojej nieskończonej mądrości 18-latka, że nie trafiłem w cel. Zawaliłem torbę, spieprzyłem sprawę i rzeczywiście upuściłem piłkę. Pomyślałbym o nowej kompilacji God King of Space, a mój obecny rozkład statystyk po prostu by się nie sprawdził. Moje kciuki oderwałyby się od rąk ze wstydu, gdybym nie zaczął od nowa. Zdarzyło się to siedem razy w ciągu tygodnia i za każdym razem wykonywałem te same zadania, zabijałem te same gobliny, zbierałem te same zioła, polowałem na te same króliki i zabijałem tego samego ogra. Pustkowia Cassardis zapamiętałem, a ta bezużyteczna wiedza jest źródłem ogromnego wstydu.

Pierwsze godziny kultowego Dragon’s Dogma z 2012 roku wryły mi się w pamięć i to nie dlatego, że zagrałem w tę grę RPG na śmierć. To znaczy, ograłem ją na śmierć, ale jest ku temu znacznie głupszy powód. Widzicie, ja również odtworzyłem tę grę na śmierć – siedem razy z rzędu, z tym, że te powtórki obejmowały tylko pierwszy akt. Ogarnięty obsesją min-max – którą od tego czasu wyrzuciłem z mózgu, tak jak eksmituje się lokatora, który gotuje metę przy otwartych drzwiach – nieustannie tworzyłem nową postać za nową postacią, próbując zoptymalizować system klas gry i związany z nim wzrost statystyk. Byłem przerażony, że zostanę przeklęty z nieoptymalną postacią – naprawdę los gorszy niż śmierć.

Kiedy awansujesz w Dragon’s Dogma, otrzymujesz bonusy do statystyk w oparciu o przypisaną klasę, a raczej zawód. Wojownicy otrzymują więcej zdrowia i ataku, zręczni Striderzy więcej wytrzymałości, a magowie – zabrzmi to naciąganie – otrzymują magiczny atak i obronę. Zaawansowane powołania zapewniają bardziej wypaczone statystyki, co oznacza, że możesz żyć jako Strażnik przez jakiś czas, aby zwiększyć swoją wytrzymałość, a następnie stać się Wojownikiem, który może przebiec maraton w pełnej zbroi płytowej. Mając to na uwadze, przeszedłem przez wojowników, jeźdźców, magów, wojowników, strażników i czarnoksiężników, starannie kładąc podwaliny pod nadchodzącą wersję God King of Space.

(Zdjęcie: Capcom)

Dragon's Dogma 2

Bez przerwy dochodziłem do punktu, w którym decydowałem, w mojej nieskończonej mądrości 18-latka, że nie trafiłem w cel. Zawaliłem torbę, spieprzyłem sprawę i rzeczywiście upuściłem piłkę. Pomyślałbym o nowej kompilacji God King of Space, a mój obecny rozkład statystyk po prostu by się nie sprawdził. Moje kciuki oderwałyby się od rąk ze wstydu, gdybym nie zaczął od nowa. Zdarzyło się to siedem razy w ciągu tygodnia i za każdym razem wykonywałem te same zadania, zabijałem te same gobliny, zbierałem te same zioła, polowałem na te same króliki i zabijałem tego samego ogra. Pustkowia Cassardis zapamiętałem, a ta bezużyteczna wiedza jest źródłem ogromnego wstydu.

Puentą jest to, że wszyscy fani Dragon’s Dogma – a na tym świecie są tylko fani Dragon’s Dogma i ludzie, którzy nie grali w Dragon’s Dogma – mogą powiedzieć, że ta gra jest łatwa jak diabli nawet na najwyższym poziomie trudności. Nie wiedziałem o tym, więc całkowicie zmarnowałem co najmniej 15 godzin przygotowując się na wyzwanie, które nie istnieje. Nie dlatego, że gra faktycznie jest trudna, co by to usprawiedliwiało. Mini-maksowanie Dragon’s Dogma jest jak nauka do egzaminu z matematyki w przedszkolu. Siedmiokrotne restartowanie Dragon’s Dogma w celu stworzenia idealnego builda to jak spędzenie dwóch tygodni na przygotowaniach do wyzwania arytmetycznego 4 x 5. Całe moje minimaksowanie było w ostatecznym rozrachunku warte mniej niż wiadro gryfiego gówna.

Oczywiście ostatecznie poddałem się i pozostałem przy jednej postaci – z niecierpliwości lub oświecenia, nie mogę powiedzieć – i świetnie się bawiłem grając głównie jako łucznik i mag. Dragon’s Dogma ma jedne z najfajniejszych łuków i zaklęć, jakie kiedykolwiek stworzono, choć walka wręcz też jest fajna. Taki jest wniosek i jest to lekcja, którą przenoszę do Dragon’s Dogma 2. Nie ma złych buildów. Wszelkie dostrzeżone niedoskonałości są bez znaczenia w porównaniu z rozsądną grą i uczciwą zabawą. Każda klasa jest najlepsza. Wszystkie są arcydziełami, nie można się pomylić.

Pochowaj mnie z moją dziwną, głupią magią

(Zdjęcie: Capcom)

W miarę zbliżania się Dragon’s Dogma 2, w końcu, po 12 długich latach, zastanawiam się nad tym wspomnieniem z sentymentem, a nie żalem. To było absurdalne wykorzystanie czasu, oczywiście, i nie było strasznie zabawne nawet w tej chwili, ale przygotowało mnie do niezapomnianego biegu tego, co wciąż jest jedną z moich ulubionych gier RPG, a co ważniejsze, dało mi jeszcze więcej motywacji do stworzenia najdziwniejszej postaci Dragon’s Dogma 2 możliwe. Zakładam, że nowe zawody w sequelu będą korzystać z podobnego systemu wzrostu statystyk, ale nie obchodzi mnie to. Moja przyjaźń z perfekcją dobiegła końca; off-beat jest moim nowym najlepszym przyjacielem.

Pierwsze godziny kultowego Dragon’s Dogma z 2012 roku wryły mi się w pamięć i to nie dlatego, że zagrałem w tę grę RPG na śmierć. To znaczy, ograłem ją na śmierć, ale jest ku temu znacznie głupszy powód. Widzicie, ja również odtworzyłem tę grę na śmierć – siedem razy z rzędu, z tym, że te powtórki obejmowały tylko pierwszy akt. Ogarnięty obsesją min-max – którą od tego czasu wyrzuciłem z mózgu, tak jak eksmituje się lokatora, który gotuje metę przy otwartych drzwiach – nieustannie tworzyłem nową postać za nową postacią, próbując zoptymalizować system klas gry i związany z nim wzrost statystyk. Byłem przerażony, że zostanę przeklęty z nieoptymalną postacią – naprawdę los gorszy niż śmierć.

admin
Witam, nazywam się Frenk Rodriguez. Jestem doświadczonym pisarzem z silną zdolnością do komunikowania się jasno i skutecznie poprzez moje pisanie. Mam głębokie zrozumienie branży gier i jestem na bieżąco z najnowszymi trendami i technologiami. Jestem zorientowany na szczegóły i potrafię dokładnie analizować i oceniać gry, a do swojej pracy podchodzę obiektywnie i uczciwie. Wnoszę również kreatywną i innowacyjną perspektywę do moich tekstów i analiz, co pomaga uczynić moje poradniki i recenzje wciągającymi i interesującymi dla czytelników. Te cechy pozwoliły mi stać się zaufanym i wiarygodnym źródłem informacji i spostrzeżeń w branży gier.