Legenda głosi, że na 26. piętrze piwnicy znajduje się skarb. Kiedy po raz pierwszy odkryłem Legend of Dungeon w 2013 roku, jej założenie brzmiało prosto. Proszę zejść w dół przez 26 poziomów generowanych proceduralnie, walczyć z mnóstwem fantastycznych złoczyńców, zgarnąć złoto i wrócić na powierzchnię bez szwanku. Łatwizna, prawda?
Jak już zapewne wywnioskowali Państwo z powyższego nagłówka: nie było to w żaden sposób łatwe. Jak przekonałem się na własnej skórze (ginąc raz za razem), w tym pełzającym po jaskiniach roguelike’u było znacznie więcej, niż mogłem się spodziewać. Podczas gdy wrogowie na początku gry to nietoperze, zombie, gobliny i orkowie, późniejsze poziomy wprowadzają wszystko, od Minotaurów po Kitten Wraiths, Grim Reapers, Poison Warlocks, Snake Wizards, Vampires (którzy latają między humanoidalną formą a rojami nietoperzy), Lich Kings (którzy przywołują hordy szkieletowych sługusów), przeczące fizyce jednorożce, samego diabła i gigantyczną czaszkę, która jest opisywana jako „absolutny szczyt magicznej sprawności”.
Dorzućmy do tego fakt, że nie ma dwóch takich samych przebiegów, a także to, że Legend of Dungeon jest napędzany przez brutalnie bezlitosną mechanikę permadeath, a tak, szybko znajdziesz się w gównianym potoku bez wiosła. Do tego stopnia, że spędziłem ponad dekadę na próbach pokonania go i nigdy nie zbliżyłem się do tego celu. Moja liryka na temat gry, która ma już ponad 10 lat, mogłaby być artykułem fabularnym samym w sobie, ale najciekawszą częścią tej historii nie jest to, jak wymagająca jest Legend of Dungeon – to fakt, że jej twórca, RobotLovesKitty, stworzył grę w domku na drzewie w lesie, korzystając z danych telefonu komórkowego 4G.
Noc(e) w lesie
(Źródło zdjęcia: RobotLovesKitty)GATEWAYS
(Zdjęcie: The Game Kitchen)
Dwie z moich ulubionych gier z gatunku Metroidvania zadebiutowały w ubiegłym roku – a ja nie zrozumiałem ani słowa z ich historii
Tak, dobrze Państwo przeczytali. Pisałem o duecie deweloperskim Calvina Goble’a i Alix Stolzer, powiedzmy, nieortodoksyjnym studiu deweloperskim dla naszej siostrzanej publikacji PC Gamer kilka lat temu – badając, w jaki sposób dwuosobowa niezależna firma zamieniła swoje mieszkanie na Manhattanie na domek na drzewie w lesie w Vermont. W tym procesie para zrezygnowała z codziennych luksusów domowych, które wielu z nas uważa za oczywiste (nie tylko natychmiastową ciepłą wodę), na rzecz specjalnie zbudowanego domu o powierzchni 350 stóp kwadratowych, który znajdował się osiem stóp nad ziemią, był zasilany domowymi panelami słonecznymi, w przestrzeni dzielonej przez bardzo prawdziwe i bardzo złośliwe czarne niedźwiedzie.
Wywiad z 2015 roku mogą Państwo przeczytać w całości klikając w powyższy link, ale decyzja Goble’a i Stolzera o przeprowadzce podyktowana była przede wszystkim celami zawodowymi i wydajnością. W 2011 roku zarówno Goble, jak i Stolzer starali się o pełnoetatową karierę w tworzeniu gier, a dzięki znajomym, którzy już przeprowadzili się do podobnych, bardziej przystępnych cenowo warunków życia, para mogła dostrzec wartość zdalnego życia z zewnątrz. Kilka lat po przeprowadzce, połączenie komórkowego Internetu 4G i udanej kampanii na Kickstarterze – która wymagała 5000 dolarów, ale otrzymała 32 999 dolarów – przyniosło Legend of Dungeon na świat; początkowo za pośrednictwem inicjatywy Greenlight Steam, zanim została wydana w cyfrowym sklepie Valve pod koniec 2013 roku.
Wtedy właśnie ją odkryłem. Prawdę mówiąc, Legend of Dungeon prześladuje mnie od tamtej pory. Jest genialna, brutalna, rozgrzewająca i łamiąca serce; jedna z najbardziej fantastycznych gier, jakie pobrałem do mojej biblioteki Steam, a jednocześnie jedna z najbardziej frustrujących. Spędziłem ponad dekadę próbując ją przejść, ale ani razu nie zbliżyłem się do obejrzenia napisów końcowych.
(Źródło zdjęcia: RobotLovesKitty)
„I wie pan co? Uwielbiam to. Każda nieudana próba mnie ekscytuje, bo co jeśli następna będzie *tą*?”.
Właściwie nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy próbowałem wyprowadzić skarb z 26. piętra z powrotem na powierzchnię i mogę nawet miesiącami nie próbować – odkładając każdą nieudaną pielgrzymkę na później w mglistej nadziei, że dystans pomoże mi wrócić silniejszym. Ale nigdy tak się nie dzieje. Jeśli kiedykolwiek uda mi się zejść do ostatniego piętra (co, trzeba przyznać, nie zdarza się zbyt często), niezmiennie jestem mordowany podczas wspinaczki przez któregokolwiek z drani z powyższej listy zakupów.
I wie Pan co? Uwielbiam to. Każdy nieudany bieg mnie ekscytuje, bo co jeśli następny będzie tym jedynym? Jak dotąd nigdy tak nie było i nie jestem nawet pewien, czy kiedykolwiek chcę, aby tak było. Co wtedy stałoby się moją ulubioną grą, gdy patrzę na moją liczącą setki pozycji bibliotekę Steam i nie mogę się zdecydować, w co zagrać? To wynik, którego chcę uniknąć, bardziej niż tysiąc Poison Warlocks lub wysoki na siedem stóp, 400-kilogramowy czarny niedźwiedź z lasu Vermont. Jeśli mają Państwo ochotę zagrać w Legend of Dungeon, mogą to Państwo zrobić już teraz. A jeśli uda się panu wrócić ze skarbem, proszę zachować go dla siebie, bo nie chcę o tym wiedzieć.
Sprawdź najlepsze roguelike’i, w które warto zagrać już dziś