Paul King zagłębia się w historię ekscentrycznego czekoladnika Roalda Dahla, Willy’ego Wonki, w swoim nowym musicalu. Z TimothÉe Chalametem w roli tytułowej, Wonka zabiera widzów z powrotem do swoich początków i pokazuje, jak od sprzedaży czekolady w małym sklepie stał się sławny na całym świecie. Nowy fantastyczny film zebrał entuzjastyczne recenzje i ma absolutnie gwiazdorską obsadę, w tym Olivię Colman, Hugh Granta i Keegana-Michaela Keya.
Przed premierą Total Film miał okazję porozmawiać z Keyem o jego roli szefa policji w filmie. Oto nasza rozmowa, zredagowana pod kątem długości i przejrzystości.
Total Film: Proszę opowiedzieć mi o swojej interakcji z tą historią przed otrzymaniem tej roli. Czy dorastał Pan oglądając lub czytając tę historię? Czy też jest to coś, co było w tle z kulturowym zrozumieniem tego?
Keegan-Michael Key: Powiedziałbym, że prawdopodobnie bardziej to drugie niż pierwsze. Chociaż jestem fanem. Jestem wielkim fanem filmu Gene’a Wildera z ’71 roku i pamiętam, że był on emitowany w programach specjalnych w telewizji.
Byłem więc podekscytowany, jak chyba każdy amerykański dzieciak. W twórczości Dahla jest coś tak rozgrzewającego serce, a jednocześnie diabelskiego. Myślę, że to było dla mnie bardzo atrakcyjne. Oglądanie tego serialu jest w pewnym sensie buntownicze. A jednocześnie myślenie o sobie jako o dziecku, które mówi: „Cóż, przynajmniej nie zachowuję się jak te dzieciaki” [śmiech].
Tak. „Nie jestem Mike Teavee”.
Tak.
To interesujące, czasami w twórczości Dahla jest coś w rodzaju okrucieństwa, które jest całkiem smaczne, coś w rodzaju paskudności. W międzyczasie wychodzi spod pióra kogoś, kto stworzył Paddingtona, który jest po prostu rozkoszny. Czy może mi Pan powiedzieć, czego możemy się spodziewać, jeśli chodzi o ton? Czy jest w tym element okrucieństwa i paskudności Roalda Dahla, który lubimy? A może jest to słodycz Paddingtona?
To trochę hybryda, jeśli w ogóle można tak powiedzieć, ponieważ wydaje się, że w pewnym sensie są one niemal diametralnie różne. Paul King, nasz reżyser, jest po prostu chodzącym sercem – naprawdę. Jest po prostu uroczym, wrażliwym człowiekiem. Myślę, że nawet on starał się dodać trochę tego okrucieństwa, abyśmy w ten sposób uhonorowali Dahla.
Nie zdradzając zbyt wiele, powiedziałbym, że moja postać – jak mam to powiedzieć – w pewnym sensie podtrzymuje płaszcz Dahla. Albo doświadczenia, przez które moja postać przechodzi w filmie, niosą ze sobą Dahl-istę… Wie pan, o czym mówię?
Tak, wie pan. Jest kimś w rodzaju panny Trunchbull z Matyldy lub upiornych ciotek z Jamesa i brzoskwini olbrzymiej. Jest kimś w rodzaju groteskowego łajdaka, który, mam nadzieję, zostanie ukarany.
Tak [śmiech].
Nie, żeby pan powiedział.
Tak, jest to poczucie Dahl-izmu, które przewija się przez cały utwór. Ale w tym samym czasie, jest to taki rozgrzewający serce rodzaj niewinnego, otwierającego oczy zachwytu. Myślę, że użył pan określenia „zachwycający”. Jest tu rozkoszność, która sama w sobie jest bardzo pyszna, rozkoszność – królewska nadzieja, którą można zobaczyć w Paddingtonie. Ale w przeciwieństwie do Paddingtona, nie wszyscy na tym świecie są mili. Nie wszyscy na tym świecie mają dobre intencje.
(Zdjęcie: Warner Bros.)
Czy uważa Pan, że to właściwy czas na taki film? Wszyscy przeszliśmy przez pandemię i wszystko inne, i być może wyszliśmy z tego bardziej tęskniąc za życzliwością i słodyczą. I chociaż mówi pan, że jest w tym okrucieństwo Dahla, jest to zasadniczo uczta – prawdziwa filmowa uczta, jak wszystko, co może stworzyć Wonka. I jako widzowie pragniemy tego?
Wierzę, że tego pragniemy. To prawie tak, jakbyśmy byli w czasie pandemii, więc teraz, w pewnym sensie, mamy okazję podzielić się życzliwością z innymi, twarzą w twarz. Wyjdźmy więc tam i zróbmy to.
Cóż, z pewnością mam taką nadzieję. Takie jest moje odczucie. Gdy znów się spotykamy, gdy znów zderzamy się łokciami i gdy znów wczuwamy się w ten społeczny taniec, który nazywamy życiem, mamy okazję nie tylko ponownie nawiązać kontakt, ale także ponownie połączyć się z życzliwością. Myślę, że to zdjęcie będzie tego doskonałym przykładem.
Wiem, że powtarzam to jak zdarta płyta, ale jest w tym poczucie nadziei. I fakt, że to nie tylko Willy, ale sam film ma niezłomnego ducha. Mam nadzieję, że ludzie wyjdą z kina w bardziej optymistycznym nastroju niż wtedy, gdy do niego weszli.
Cudownie. Tak, proszę. Proszę mnie zapisać. Poproszę dwa bilety, i tak w kółko. Na koniec, jaka jest pana ulubiona czekolada?
Moja ulubiona rzecz do jedzenia? Kiedyś – nie wiem, czy nadal je robicie – ale kiedyś był baton Cadbury’s z rodzynkami i orzechami.
Owoce i orzechy?
Tak, owoce i orzechy. Owocowo-orzechowy Cadbury’s. Dorastałem bardzo blisko Kanady, która jest jak Wielka Brytania [śmiech]. Kiedy byłem dzieckiem, dorastałem około 10 minut od Kanady, a moi rodzice i ja czasami przejeżdżaliśmy przez granicę i wtedy można było dostać prawdziwą czekoladę. Można dostać czekoladę Cadbury. To zawsze była moja ulubiona rzecz.
Wonka wchodzi na ekrany kin w Wielkiej Brytanii 8 grudnia, a w USA 15 grudnia. Mogą Państwo również zapoznać się z naszym wywiadem z odtwórcą głównej roli TimothÉe Chalametem, a także wypatrywać kolejnych rozmów z obsadą i twórcami filmu na naszej stronie oraz w podcaście Inside Total Film w dalszej części tygodnia.