Premiera Final Fantasy 16 ponownie wywołała dyskusje na temat zdolności serii do odkrywania siebie na nowo. Poza kryształowymi motywami i Chocobosami, każdy nowy wpis swobodnie wprowadza nową historię ze świeżą obsadą bohaterów walczących o uratowanie nieznanego świata przed niebezpieczeństwem. Niektóre z większych pytań dotyczą jednak zazwyczaj tego, jakie stare pomysły pozostawić, a jakie podnieść. Podczas gdy Final Fantasy 16 śmiało pozostawia za sobą wiele ambitnych pomysłów, grając w Final Fantasy 7 Rebirth doceniłem podejście projektu Remake do budowania na tym, co było wcześniej.
Jeśli to nie jest zepsute
(Zdjęcie: Square Enix)
Jedna z misji w mojej sesji przedpremierowej obejmuje niefortunną misję Clouda i Sephirotha na Mt. Nibel. Ucięta przed zwrotami akcji w reaktorze Nibel, walka i relacje między każdą postacią przykuwają moją uwagę. Podobnie jak w pierwowzorze, w tej części gracze wcielają się w młodszego, bardziej rozgarniętego Clouda, któremu towarzyszy Sephiroth, który jeszcze nie wypadł całkowicie z torów.
Walka, jak dotąd, wydaje się lekko iterowana w Final Fantasy 7 Remake i nadal udaje jej się drapać swędzenie. Starcia toczą się w czasie rzeczywistym, a czas zatrzymuje się, by umożliwić rzucanie potężniejszych ataków, organizowanie drużyny lub badanie słabych punktów wroga.
Organizowanie drużyny w locie i dostosowywanie się do słabości żywiołów i fizycznych słabości oferuje rodzaj lekkiej strategicznej satysfakcji, której brakowało mi w FF16
Nowością w Rebirth są kombinacje drużynowe i więcej znajomych twarzy, które można dodać do drużyny, oferując większy wybór w podejściu do walki. W kontekście tej zapowiedzi, kombinacje drużynowe dodają do akcji wizualny rozkwit, który zatrzyma wroga na jego drodze. Coś większego może jednak czekać poza tym zakresem. Square Enix drażni się, że będą Państwo chcieli „pogłębić” relacje w swojej grupie, aby „uwolnić potężne kombinacje drużynowe”. Czy zabranie przyjaciół na randkę do Złotego Spodka może przynieść korzyści w walce? Możemy mieć tylko nadzieję.
Choć podoba mi się, że Final Fantasy 16 wkracza do rozgrywki hack-and-slash przypominającej Devil May Cry, taktyczne majsterkowanie Final Fantasy 7 Rebirth jest jak powrót do domu. Organizowanie mojej drużyny w locie i dostosowywanie się do słabości żywiołów i fizycznych słabości oferuje rodzaj lekkiej strategicznej satysfakcji, której brakowało mi w FF16, mimo że byłem zauroczony mechaniczną radością z przybijania kombinacji.
Wciąż mam wrażenie, że jest tu coś więcej do odkrycia, choć rozważanie kombinacji Materii przykuwa na razie wystarczającą uwagę. Square Enix starało się zmodernizować turową walkę w kilku odsłonach Final Fantasy, czyniąc ją bardziej aktywną i opartą na akcji, choć Remake oferuje najbardziej satysfakcjonujące połączenie tych dwóch elementów. Rebirth nie wydaje się mieszać z dobrą rzeczą w dużym stopniu i nie musi tego robić.
Odważny nowy świat
(Zdjęcie: Square Enix)
Kolejnym z najważniejszych punktów Remake’a, który jak dotąd wydaje się być nienaruszony w Rebirth, jest radość z oglądania starych dialogów podniesionych i opowiedzianych w nowy sposób. Podczas gdy wiele z tego zostało zrobione dzięki lepszej lokalizacji materiału źródłowego, głos obsady wnosi coś świeżego do ponownie wymyślonych scen. Chociaż nie będę zbytnio zagłębiał się w spoilery z oryginalnej gry, wyobrażam sobie, że zobaczenie młodego Clouda lepiej odegranego sprawia, że późniejsze objawienie ma jeszcze większy wpływ.
Drugi fragment rozgrywki przenosi nas na drogę do Junon, drażniąc się z tym, co można napotkać w otwartym świecie. Urocze małe Chocobo podążają za tobą, aby poprowadzić cię do najbliższych pozostałości po szybkiej podróży, abyś mógł je naprawić za walutę, którą możesz wydać na dostosowanie swojego wierzchowca Chocobo. Na marginesie, absolutnie warto zmusić swoją drużynę do dosiadania ptaków tylko po to, by zobaczyć, jak Red XIII dosiada jednego z nich – małe radości i takie tam. Na mapie znajdą Państwo również lokacje, które prowadzą do mniejszych wyzwań bitewnych polegających na pokonaniu wroga w określony sposób, a wszystko to w imię badań.
Chociaż odszedłem od głównej historii, aby zaangażować się w otwarty świat, wnioskuję, że więcej istnieje poza zakresem ograniczonego podglądu. Złoty Spodek debiutuje w FF7 Rebirth, a Remake daje wiele nadziei, że Square Enix nie stroni od żywiołowości oryginału.
Remake miał wiele zabawnych mini-gier, ale zadania poboczne mogły zrobić więcej. Mieszkańcy Midgar zmieniają nastawienie do Clouda po wykonaniu wcześniejszych zadań, co pomaga slumsom poczuć się bardziej optymistycznie, a ciekawe bronie i Materia zapewniają wystarczającą zachętę, choć zadania szybko stały się powtarzalne i można było wprowadzić więcej życia do świata. Jest to drobny problem, z którym miałem do czynienia w Remake’u i który muszę jeszcze sprawdzić, czy Rebirth w pełni naprawi.
Jednym z bardziej tajemniczych elementów, które przykuły moją uwagę na drodze do Junon, są postacie w szatach z Remake’a, potencjalnie będące wynikiem nieudanych eksperymentów mających na celu odtworzenie Sephirotha. Kim są i jak bardzo mogą różnić się od tych z oryginalnej gry, to pytania, które wciąż wiszą złowieszczo w powietrzu, przypominając mi o długiej drodze do Odrodzenia.
Przyszłość Final Fantasy 7
(Zdjęcie: Square Enix)Powiązane
Czekając na Final Fantasy 7 Rebirth, które ukaże się 29 lutego 2024 roku, warto wrócić do jednej z 25 najlepszych gier RPG.
Na tle euforycznego dopingu E3, najwcześniejszy zwiastun Final Fantasy 7 Remake ostrzegał, że „spotkanie w zasięgu ręki może przynieść radość; może przynieść strach”, zachęcając fanów do „przyjęcia wszystkiego, co przyniesie” – jakby reagując na ostateczną pauzę wśród wielu, którzy dowiedzą się, że remake jest trzyczęściowym projektem, który znacznie rozszerza się na oryginał. Rebirth ma zatem znaczenie w sposobie, w jaki Square Enix pozycjonuje go jako wolny od narracji oryginalnej gry ze względu na wydarzenia z Remake. Teraz, gdy meta istoty utrzymujące oś czasu Final Fantasy 7 zostały pokonane, Rebirth może zejść z torów.
Podczas gdy nasza sesja przedpremierowa nie ujawnia tych planów, najnowszy zwiastun i wysyp informacji w znacznym stopniu podsycają teorie fanów, zwłaszcza że dyrektor kreatywny Tetsuya Nomura twierdzi, że Rebirth kończy się w miejscu najbardziej szokującej sceny z oryginalnej gry. Historia w grze może zostać w znacznym stopniu przerobiona, choć jestem w stanie przyjąć „cokolwiek to przyniesie”. Podczas gdy projekt remake’u będzie prawdopodobnie ostateczną opowieścią dla nowszych fanów, wszystkie inne gry związane z Final Fantasy 7 zostały zachowane do tego stopnia, że mogą stać obok niego.
Ogromna huśtawka narracyjna projektu sprawia, że wszyscy razem teoretyzują na temat tego, co będzie dalej – społeczność domaga się, co mogłoby się nie wydarzyć, gdyby projekt Remake pozostał całkowicie wierny. Pomimo wszystkich zmian, które prawdopodobnie nadejdą, podgląd Final Fantasy 7 Rebirth upewnia mnie, że gra nie zmieni się w coś nierozpoznawalnego. A teraz jestem bardziej napalony na to, co przyniesie nieznane.
Słowo do mądrych: Final Fantasy 7 Rebirth nie przeniesie save’ów z Remake’a.