Hi-Fi Rush to jedna z moich ulubionych gier ostatnich kilku lat, muzyczny tour-de-force, który filtruje gry z 2000 roku przez korzyści płynące z nowoczesności. Co ważniejsze, w następstwie prawdziwej tragedii, jaką jest nagłe, zaskakujące zamknięcie dewelopera Tango Gameworks w zeszłym tygodniu, zacząłem myśleć o przygodach Chai i wróciłem do czegoś w grze, co mnie wyróżniało: Jawna radość Hi-Fi Rush wydawała się łagodzona przez wyczuwalną frustrację związaną z tym, jak trudno jest wykonywać kreatywną, wartościową pracę w niesympatycznej strukturze korporacyjnej.
I mówiąc jako ktoś, kto był również częścią dobrych zespołów zamkniętych przez ogromne firmy, które są ich właścicielami, jest to przesłanie, które nadaje głośno i wyraźnie.
Wściekłość przeciwko maszynie
(Zdjęcie: Bethesda Softworks)
Nietrudno dostrzec ten motyw w całej grze. Hi-Fi Rush nie jest zupełnie w punkcie bycia wyraźnie „antykorporacyjnym”, ale jest więcej niż kilka nut grających tę melodię. Z pewnością nie trzeba się zbytnio przyglądać, aby zdać sobie sprawę, że wszyscy główni antagoniści są po prostu żywymi ucieleśnieniami powszechnych skarg, które od lat nękają branżę gier.
Dzika jazda
(Zdjęcie: Xbox Game Studios)
recenzja Hi-Fi Rush: „Niezaprzeczalnie dzika jazda, której nie należy ignorować „**.
Aby wybrać tylko kilka przykładów, Zanzo jest egoistą, który poddaje swoich pracowników ohydnemu kryzysowi, aby zrealizować każdy swój nieprzemyślany kaprys, przepalając swoje zasoby i ostatecznie prowadząc do upadku swoich projektów. Roquefort to chciwy na pieniądze księgowy, który odmawia finansowania jakichkolwiek dobrych pomysłów, mimo że firma posiada ogromne skarbce niewydanego złota, z którymi mogłaby dokonać wielkich rzeczy. Mimosa jest wyświechtanym PR-owcem i community managerem, który wydaje się być bardziej zainteresowany promowaniem siebie niż projektów Vandelay. Tymczasem ostatni szef i CEO Kale jest nepotycznym pracownikiem, całkowicie odizolowanym od wszelkiego ryzyka zawodowego i nieproporcjonalnie wynagradzanym za swój minimalny wkład.
Hi-Fi Rush to jedna z moich ulubionych gier ostatnich kilku lat, muzyczny tour-de-force, który filtruje gry z 2000 roku przez korzyści płynące z nowoczesności. Co ważniejsze, w następstwie prawdziwej tragedii, jaką jest nagłe, zaskakujące zamknięcie dewelopera Tango Gameworks w zeszłym tygodniu, zacząłem myśleć o przygodach Chai i wróciłem do czegoś w grze, co mnie wyróżniało: Jawna radość Hi-Fi Rush wydawała się łagodzona przez wyczuwalną frustrację związaną z tym, jak trudno jest wykonywać kreatywną, wartościową pracę w niesympatycznej strukturze korporacyjnej.
I mówiąc jako ktoś, kto był również częścią dobrych zespołów zamkniętych przez ogromne firmy, które są ich właścicielami, jest to przesłanie, które nadaje głośno i wyraźnie.
Wściekłość przeciwko maszynie
(Zdjęcie: Bethesda Softworks)
Nietrudno dostrzec ten motyw w całej grze. Hi-Fi Rush nie jest zupełnie w punkcie bycia wyraźnie „antykorporacyjnym”, ale jest więcej niż kilka nut grających tę melodię. Z pewnością nie trzeba się zbytnio przyglądać, aby zdać sobie sprawę, że wszyscy główni antagoniści są po prostu żywymi ucieleśnieniami powszechnych skarg, które od lat nękają branżę gier.
Dzika jazda
(Zdjęcie: Xbox Game Studios)
recenzja Hi-Fi Rush: „Niezaprzeczalnie dzika jazda, której nie należy ignorować „**.
Aby wybrać tylko kilka przykładów, Zanzo jest egoistą, który poddaje swoich pracowników ohydnemu kryzysowi, aby zrealizować każdy swój nieprzemyślany kaprys, przepalając swoje zasoby i ostatecznie prowadząc do upadku swoich projektów. Roquefort to chciwy na pieniądze księgowy, który odmawia finansowania jakichkolwiek dobrych pomysłów, mimo że firma posiada ogromne skarbce niewydanego złota, z którymi mogłaby dokonać wielkich rzeczy. Mimosa jest wyświechtanym PR-owcem i community managerem, który wydaje się być bardziej zainteresowany promowaniem siebie niż projektów Vandelay. Tymczasem ostatni szef i CEO Kale jest nepotycznym pracownikiem, całkowicie odizolowanym od wszelkiego ryzyka zawodowego i nieproporcjonalnie wynagradzanym za swój minimalny wkład.
I tak dalej, dalej i dalej, oprawione przez pracowników zdemoralizowanych i wykorzystywanych robotów, którzy łączą te spotkania. Aby było jasne, nie sądzę, by były to w szczególności uderzenia w Microsoft*, * bardziej przywołujące szersze kwestie branżowe, które widzieliśmy przez lata. Niezależnie od tego, czy jest to koszmarny kryzys i prezesi nadal unikają negatywnych konsekwencji, czy po prostu firmy stawiają na pierwszym miejscu jeszcze większe zyski kosztem bezpieczeństwa swoich pracowników, specyfika Hi-Fi Rush dotycząca przestępstw antagonistów jasno pokazuje, że ma prawdziwy topór do szlifowania – nawet jeśli ten topór okazuje się być sześciostrunowym wiśniowym Epiphone V wykonanym z magnetycznie zmontowanych odłamków. Nie mogę też nie zauważyć, że rzekomym rozwiązaniem w grze jest włamanie się do centrali i rozpoczęcie obijania kierownictwa tępymi przedmiotami.