W pewnym momencie pod koniec wspaniałego pierwszego numeru Wonder Woman Toma Kinga, Daniela Sampere’a i Tomeu Moreya, który ukazał się w tym tygodniu, podpis określa stawkę dla nadchodzącej serii. „My przeciwko niej. Ameryka kontra Wonder Woman”.
Naprawdę jednak, jak jasno wynika z numeru, to Ameryka kontra Amazonki jako całość. Pierwsza część otwierającej serii „Outlaw” to powolne wypalanie, przedstawiające krok po kroku rozpad sojuszy między Stanami Zjednoczonymi a Themyscirą. Nie jest to pierwszy taki przypadek (patrz Amazons Attack z 2007 roku), ale z pewnością wydaje się, że jest to jeden z najbardziej dramatycznych konfliktów między dwoma mocarstwami. Spoilery przed nami.
(Źródło zdjęcia: DC Comics)
Wszystko zaczyna się od brutalnego masowego zabójstwa w hali bilardowej. Zabójczynią jest Emelie, amazonka, która w samoobronie reaguje na agresywną grupę mężczyzn, którzy najpierw atakują ją werbalnie, a następnie fizycznie. Zabójstwo 19 mężczyzn to trochę za dużo, ale jasne jest, że to nie ona jest inicjatorką tej przemocy.
Od tego momentu sprawy toczą się przerażająco szybko. Strona doniesień prasowych – ciężka tekstowo i prawdopodobnie jedyna niezgrabna nuta w dobrze ocenionym wydaniu – rozgrywa to wszystko.
„To był w pewnym sensie atak Amazonek na amerykańskie wartości”, mówi jeden z prezenterów wiadomości. Później, nagrywając kilka telewizyjnych vox popów, jeden z nadawców rozmawia z nienazwaną postacią w tle – dosłownym człowiekiem z ulicy – który najpierw twierdzi, że nie ma nic przeciwko Amazonkom, zanim oświadczy, że „ci ludzie chcą wypchnąć nas z naszego własnego kraju”. Dlaczego to brzmi tak znajomo?
(Źródło zdjęcia: DC Comics)
W mgnieniu oka Amazonki zostają przymusowo deportowane, a w wielu przypadkach stracone dzięki uprzejmości sierżanta Steela – słabo pamiętanej postaci DC, tutaj wymyślonej na nowo jako rodzaj złego Teda Lasso, hokejowego, dobrego, starego chłopaka urok jego dialogu maskujący skruszonego zabójcę i mizogina, który czerpie przyjemność ze swojego okrucieństwa i swobodnego poniżania każdej napotkanej postaci kobiecej.
Steel jest głównym bohaterem tego numeru. Jest naprawdę niepokojącym złoczyńcą i chociaż Diana pokonuje go (miażdżąc przy tym jego metalową rękę), jej zwycięstwo wydaje się puste. „Wiem, że ty i ja spotkamy się wiele razy w przyszłości”, mówi, już przewidując następną bitwę. Co więcej, wie, że nawet gdyby Steel odszedł na zawsze, inny człowiek, taki jak on, zająłby jego miejsce.
(Źródło zdjęcia: DC Comics)
Komiks Kinga, Sampere’a i Moreya nie maskuje ani nie zaciemnia swoich tematów. Jest to opowieść o naszej teraźniejszości i niektórych kwestiach, z którymi zmagamy się w prawdziwym świecie, od zinstytucjonalizowanej mizoginii po przymusową deportację migrantów.
Oczywiście nikt nie oczekuje, że komiks rozwiąże te problemy, a ostatecznie są one nadal ujęte w języku opowieści o superbohaterach. Pod koniec numeru pojawia się wskazówka, że nowy supervillain, The Sovereign, jest siłą naprawdę odpowiedzialną za większość tego chaosu, a Diana bez wątpienia spotka się z nim i kopnie go w pewnym momencie. Mimo to scenariusz Kinga porusza te rzeczywiste kwestie, jednocześnie opowiadając ekscytującą historię Wonder Woman.
(Źródło zdjęcia: DC Comics)
O Dianie… Niektórzy fani narzekali na to, jak dziwne jest to, że tytułowa postać pojawia się w książce dopiero pod koniec (wchodzi, spektakularnie dzięki niesamowitej pracy Sampere i Moreya, na stronie 19) i, szczerze mówiąc, jej nieobecność w szerszej sytuacji jest trochę dziwna. Mimo to jasne jest, że zespół kreatywny nie spieszy się z tym i jest tylko tyle incydentów, które można upchnąć w jednym numerze. Gdzie była Wonder Woman podczas całego tego chaosu? Nie mam wątpliwości, że dowiemy się tego w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Wonder Woman #1 nie będzie dla każdego. Niektórzy mogą uznać jego połączenie polityki i ciosów za ciężkie, ale z miejsca, w którym stoimy, wydaje się, że jest to natychmiastowy zwycięzca dla DC i początek bardzo obiecującego nowego runu, który wywraca status quo i pozostawia Dianę Prince na niezbadanym terytorium.
To najlepsze historie o Wonder Woman wszech czasów.