Metal Gear Solid Delta: Snake Eater, jedna z najwspanialszych gier wszech czasów doczekała się całkiem niezłego remake’u

Jak wytłumaczyć Metal Gear Solid komuś, kto nigdy nie miał z nim do czynienia? Na pierwszy rzut oka jest to niemal nieprzenikniona eksplozja bohaterów o żwirowych głosach, kartonowych pudełek i gigantycznych wykrzykników – z robotami uroczo posypanymi na szczycie. Jednak dla tych, którzy odkryli Shadow Moses, Big Shell i Tselinoyarsk za pierwszym razem, przełomowa saga skradankowa Kojimy wydaje się mniej jak gra wideo, a bardziej jak święty tekst.

W ostatnich latach mit legendarnego żołnierza zaczął jednak słabnąć. Po niemal dekadzie od premiery Metal Gear Solid 5: The Phantom Pain, całe pokolenie graczy dorastało w świecie pozbawionym Snake’a. Z pokoleniem Z, które nie odróżnia Volgina od Ocelota, znajdujemy się w czasach niezrównanego kryzysu Kojimy. Rozsądnie rzecz biorąc, Konami ma nadzieję naprawić ten błąd, przerabiając zimnowojenny klasyk Snake’a, Metal Gear Solid 3: Snake Eater na błyszczący, nowoczesny sprzęt.

W związku z tym, że data premiery wciąż nie jest znana, otrzymałem informacje o ściśle tajnym demie nowego remake’u Metal Gear Solid 3 w wersji „Delta”. Jako weteran F.O.X, podobnie jak Chase i Status przede mną, z niecierpliwością wróciłem do Jungle 2, ponownie zakładając bandanę, dostrajając kodek i chwytając mój środek usypiający Mk2 po raz ostatni. Kiedy założyłem zestaw słuchawkowy i podniosłem aparaturę do misji, po głowie krążyło mi jedno pytanie – czy Konami z miłością przywróciło ten ponadczasowy klasyk, czy tylko zgubiło kartonowe pudełko? Nadszedł czas, aby się przekonać.

Długo trzeba było czekać, co?

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater - zrzut ekranu przedstawiający Snake'a w akcji

(Zdjęcie: Konami)

Powrót do MGS3: Snake Eater w 2024 roku. Gdy kamera przesuwa się na noszącego maskę gazową Big Bossa, major Tom i reszta jego pilotów gawędzą i grymaszą z nowym ożywieniem. Gdy włącza się kultowa ścieżka dźwiękowa, moje podekscytowanie rośnie, a gęsia skórka pojawia się… zanim zostanę zaparkowany przed długą przerywnikiem filmowym, niczym niesforny maluch z iPadem. Jakby Kojima nigdy nie odszedł.

Jak wytłumaczyć Metal Gear Solid komuś, kto nigdy nie miał z nim do czynienia? Na pierwszy rzut oka jest to niemal nieprzenikniona eksplozja bohaterów o żwirowych głosach, kartonowych pudełek i gigantycznych wykrzykników – z robotami uroczo posypanymi na szczycie. Jednak dla tych, którzy odkryli Shadow Moses, Big Shell i Tselinoyarsk za pierwszym razem, przełomowa saga skradankowa Kojimy wydaje się mniej jak gra wideo, a bardziej jak święty tekst.

W ostatnich latach mit legendarnego żołnierza zaczął jednak słabnąć. Po niemal dekadzie od premiery Metal Gear Solid 5: The Phantom Pain, całe pokolenie graczy dorastało w świecie pozbawionym Snake’a. Z pokoleniem Z, które nie odróżnia Volgina od Ocelota, znajdujemy się w czasach niezrównanego kryzysu Kojimy. Rozsądnie rzecz biorąc, Konami ma nadzieję naprawić ten błąd, przerabiając zimnowojenny klasyk Snake’a, Metal Gear Solid 3: Snake Eater na błyszczący, nowoczesny sprzęt.

W związku z tym, że data premiery wciąż nie jest znana, otrzymałem informacje o ściśle tajnym demie nowego remake’u Metal Gear Solid 3 w wersji „Delta”. Jako weteran F.O.X, podobnie jak Chase i Status przede mną, z niecierpliwością wróciłem do Jungle 2, ponownie zakładając bandanę, dostrajając kodek i chwytając mój środek usypiający Mk2 po raz ostatni. Kiedy założyłem zestaw słuchawkowy i podniosłem aparaturę do misji, po głowie krążyło mi jedno pytanie – czy Konami z miłością przywróciło ten ponadczasowy klasyk, czy tylko zgubiło kartonowe pudełko? Nadszedł czas, aby się przekonać.

Długo trzeba było czekać, co?

(Zdjęcie: Konami)

Powrót do MGS3: Snake Eater w 2024 roku. Gdy kamera przesuwa się na noszącego maskę gazową Big Bossa, major Tom i reszta jego pilotów gawędzą i grymaszą z nowym ożywieniem. Gdy włącza się kultowa ścieżka dźwiękowa, moje podekscytowanie rośnie, a gęsia skórka pojawia się… zanim zostanę zaparkowany przed długą przerywnikiem filmowym, niczym niesforny maluch z iPadem. Jakby Kojima nigdy nie odszedł.

Miejmy to, co oczywiste, z głowy: Metal Gear Solid Delta wygląda absolutnie oszałamiająco. Chociaż początkowo byłem jednym z tych, którzy nie byli przekonani do nowego modelu postaci Big Bossa – i braku filtra sepii – kiedy już faktycznie eksplorowałem wilgotne zarośla, te wątpliwości całkowicie zniknęły. Gdy gęsta dżungla lśni w upale, a owady brzęczą nad Wężami, to właśnie drobne szczegóły robią wrażenie. Od czerwonych migających świateł na radiach żołnierzy po strzałki usypiające wystające z wrogów, ta kultowa sceneria tryska nowym życiem. Podczas gdy wiele mówiło się o trwałych widocznych obrażeniach Snake’a w Delcie, nie wydawało się to szczególnie widoczne, przynajmniej w prologu Virtuous Mission.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater zrzut ekranu przedstawiający Snake'a w akcji

Gdy moja przykrywka zostaje zdemaskowana i wdaję się w ostrą wymianę ognia, zadrapania po kulach i siniaki na kolbie karabinu wydają się nie mieć znaczenia. Czołganie się przez gęste, błotniste grzęzawiska pozostawia jednak mętny ślad, a kiedy wynurzam się z gęstego szlamu i przetaczam poza zasięg szczęk aligatora, błoto przylega do lepkiego munduru Snake’a przez kilka ekranów. To właśnie ta decyzja o postawieniu na filmowość, zdaniem Konami, daje Snake Eater nowe życie: „Kiedy ludzie grają [w Snake Eater] w dzisiejszych czasach, nie chcemy, aby czuli się jak w 20-letniej grze – starej i niezgrabnej” – wyjaśnia producent serii, Noriaki Okamura. „Chcemy mieć pewność, że gra będzie dokładnie taka, jaką ją pamiętają – jak wizja Snake Eater w ich umysłach”.

Scenki przerywnikowe zyskały na dynamice, pozwalając na dowolne przybliżanie i oddalanie każdej lśniącej sceny w rozdzielczości 4K, ustawiając kamerę pod dziwnymi kątami, by chłonąć drobne szczegóły, niczym YouTuber korzystający z zoomu. Jest to coś, co szczególnie lubię, gdy spotykam ekipę Snake Eater, kultowych, dziwacznych złoczyńców, Cobra Unit. Ci absurdalni antagoniści tryskają teraz ekscentrycznością. Oczy The End wybrzuszają się jak coś wyrwanego ze stron mangi horroru pisarza Junji Ito, podczas gdy szerszenie The Pain wyglądają na nowo obrzydliwie. Nawet blizny Volgina wyglądają bardziej przerażająco niż kiedykolwiek, a błyskawice wyskakują z niego z realistycznym skwierczeniem. Podobnie jak jego przodkowie, MGS3: Snake Eater zawsze rozkoszował się przeskakiwaniem między realizmem a kompletnym nonsensem i jak dotąd wydaje się, że oryginalny duch dziwaka pozostaje nienaruszony w Delcie.

Zapisz się do newslettera GamesRadar+

Cotygodniowe podsumowania, opowieści od społeczności, które kochasz i nie tylko

Jak wytłumaczyć Metal Gear Solid komuś, kto nigdy nie miał z nim do czynienia? Na pierwszy rzut oka jest to niemal nieprzenikniona eksplozja bohaterów o żwirowych głosach, kartonowych pudełek i gigantycznych wykrzykników – z robotami uroczo posypanymi na szczycie. Jednak dla tych, którzy odkryli Shadow Moses, Big Shell i Tselinoyarsk za pierwszym razem, przełomowa saga skradankowa Kojimy wydaje się mniej jak gra wideo, a bardziej jak święty tekst.

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater zrzut ekranu przedstawiający Snake'a w akcji

W ostatnich latach mit legendarnego żołnierza zaczął jednak słabnąć. Po niemal dekadzie od premiery Metal Gear Solid 5: The Phantom Pain, całe pokolenie graczy dorastało w świecie pozbawionym Snake’a. Z pokoleniem Z, które nie odróżnia Volgina od Ocelota, znajdujemy się w czasach niezrównanego kryzysu Kojimy. Rozsądnie rzecz biorąc, Konami ma nadzieję naprawić ten błąd, przerabiając zimnowojenny klasyk Snake’a, Metal Gear Solid 3: Snake Eater na błyszczący, nowoczesny sprzęt.

W związku z tym, że data premiery wciąż nie jest znana, otrzymałem informacje o ściśle tajnym demie nowego remake’u Metal Gear Solid 3 w wersji „Delta”. Jako weteran F.O.X, podobnie jak Chase i Status przede mną, z niecierpliwością wróciłem do Jungle 2, ponownie zakładając bandanę, dostrajając kodek i chwytając mój środek usypiający Mk2 po raz ostatni. Kiedy założyłem zestaw słuchawkowy i podniosłem aparaturę do misji, po głowie krążyło mi jedno pytanie – czy Konami z miłością przywróciło ten ponadczasowy klasyk, czy tylko zgubiło kartonowe pudełko? Nadszedł czas, aby się przekonać.

Długo trzeba było czekać, co?

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater zrzut ekranu przedstawiający Snake'a w akcji

(Zdjęcie: Konami)

Powrót do MGS3: Snake Eater w 2024 roku. Gdy kamera przesuwa się na noszącego maskę gazową Big Bossa, major Tom i reszta jego pilotów gawędzą i grymaszą z nowym ożywieniem. Gdy włącza się kultowa ścieżka dźwiękowa, moje podekscytowanie rośnie, a gęsia skórka pojawia się… zanim zostanę zaparkowany przed długą przerywnikiem filmowym, niczym niesforny maluch z iPadem. Jakby Kojima nigdy nie odszedł.

Miejmy to, co oczywiste, z głowy: Metal Gear Solid Delta wygląda absolutnie oszałamiająco. Chociaż początkowo byłem jednym z tych, którzy nie byli przekonani do nowego modelu postaci Big Bossa – i braku filtra sepii – kiedy już faktycznie eksplorowałem wilgotne zarośla, te wątpliwości całkowicie zniknęły. Gdy gęsta dżungla lśni w upale, a owady brzęczą nad Wężami, to właśnie drobne szczegóły robią wrażenie. Od czerwonych migających świateł na radiach żołnierzy po strzałki usypiające wystające z wrogów, ta kultowa sceneria tryska nowym życiem. Podczas gdy wiele mówiło się o trwałych widocznych obrażeniach Snake’a w Delcie, nie wydawało się to szczególnie widoczne, przynajmniej w prologu Virtuous Mission.

Gdy moja przykrywka zostaje zdemaskowana i wdaję się w ostrą wymianę ognia, zadrapania po kulach i siniaki na kolbie karabinu wydają się nie mieć znaczenia. Czołganie się przez gęste, błotniste grzęzawiska pozostawia jednak mętny ślad, a kiedy wynurzam się z gęstego szlamu i przetaczam poza zasięg szczęk aligatora, błoto przylega do lepkiego munduru Snake’a przez kilka ekranów. To właśnie ta decyzja o postawieniu na filmowość, zdaniem Konami, daje Snake Eater nowe życie: „Kiedy ludzie grają [w Snake Eater] w dzisiejszych czasach, nie chcemy, aby czuli się jak w 20-letniej grze – starej i niezgrabnej” – wyjaśnia producent serii, Noriaki Okamura. „Chcemy mieć pewność, że gra będzie dokładnie taka, jaką ją pamiętają – jak wizja Snake Eater w ich umysłach”.

admin
Witam, nazywam się Frenk Rodriguez. Jestem doświadczonym pisarzem z silną zdolnością do komunikowania się jasno i skutecznie poprzez moje pisanie. Mam głębokie zrozumienie branży gier i jestem na bieżąco z najnowszymi trendami i technologiami. Jestem zorientowany na szczegóły i potrafię dokładnie analizować i oceniać gry, a do swojej pracy podchodzę obiektywnie i uczciwie. Wnoszę również kreatywną i innowacyjną perspektywę do moich tekstów i analiz, co pomaga uczynić moje poradniki i recenzje wciągającymi i interesującymi dla czytelników. Te cechy pozwoliły mi stać się zaufanym i wiarygodnym źródłem informacji i spostrzeżeń w branży gier.