Jako dr Grace Holloway w filmie telewizyjnym Doctor Who z 1996 roku, Daphne Ashbrook została katapultowana do świata, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Nie dość, że ten brytyjski serial science-fiction miał wówczas 33-letnią historię, to jeszcze „pilotażowy backdoor” film dla stacji Fox w Stanach Zjednoczonych wiązał się z ogromnymi oczekiwaniami – minęło siedem lat od ostatniej produkcji programu, a nadzieje na nową serię były ogromne. W tym niepublikowanym wcześniej archiwalnym wywiadzie Ashbrook opowiada o swoich doświadczeniach na planie…
SFX: Czy wiedziała Pani dużo o Doctorze Who przed rozpoczęciem zdjęć?
DA: Początkowo nie. Na planie trwała edukacja. Pierwsze trzy dni zdjęć w Vancouver to serial w mieszkaniu Grace. Właściciel wiedział o Doctorze Who, więc miał włączony komputer, gdy byliśmy tam na próbie, ściągał rzeczy z Internetu i mówił „Zobacz…” Wtedy zacząłem zdobywać trochę informacji. Potem na planie Paul [McGann] i Sylv [McCoy] oraz Philip [Segal, producent wykonawczy] i Geoffrey [Sax, reżyser] zaczęli mi trochę o tym opowiadać. Wciąż nie rozumiałem. Wciąż nie rozumiałem. I nadal nie rozumiem. Wciąż jestem w rodzaju: „Dobra, czad”. Dobrze się bawiłem, to był świetny serial. Uwielbiałem scenariusz, postać i wszystko inne. Więc jestem w porządku ze wszystkim, co się dzieje. Jestem bardzo szczęśliwy.
Czy produkcja nie powiedziała Panu, jak duże to było przedsięwzięcie?
Nie! Nie miałam o tym pojęcia. Przeczytałam scenariusz, wzięłam udział w przesłuchaniu, dostałam zaproszenie, a potem dostałam rolę i byłam bardzo podekscytowana: „Och, będę mogła pojechać do Vancouver”. Kiedy dowiedziałem się, że Paul w tym gra, wiedziałem o Withnail And I. Więc to było jak „Och, okej, to jest fajne”. To wszystko, co wiedziałem wchodząc do studia. Kręciłem kilka razy w Vancouver, więc byłem podekscytowany, że będę tam przez półtora miesiąca. To bardzo piękne miejsce. Myślę, że jest to jeden z powodów, dla których tak wiele osób wybiera się tam na zdjęcia, ponieważ mają tam Państwo wszystkie potrzebne fasady. Można sprawić, że będzie wyglądać jak wiele miejsc. To znaczy, do diabła, sprawili, że wyglądało jak San Francisco, co nie jest takie łatwe do zrobienia. Ale udało im się.
Nie zastanawiał się pan, o co w tym wszystkim chodzi?
Lubiłem obce rzeczy, zrobiłem kilka takich pokazów. Zdecydowanie mam skłonność do rozciągania wyobraźni. Nie sądzę, że nawet naprawdę to zrozumiałem, kiedy to przeczytałem, to jak: „Pudełko policyjne, to słodkie”, wie pan? Cała ta regeneracja, lubię rzeczy, które sprawiają, że drapiesz się po głowie i zastanawiasz. Niektórzy mówili, że może powinni byli zacząć od nowa, bez regeneracji, ale ja uwielbiam tę część. Myślę, że to najfajniejsza część. Ludzie naprawdę bardzo się starali – wiem, że Philip i scenarzysta [Matthew Jacobs] oraz BBC bardzo się starali – aby uhonorować serial i zachować jego rdzeń. Zakładam więc, że dlatego nie było to coś, co brali pod uwagę. Naprawdę uważam, że to bardzo dziwny mały element układanki pośrodku tych dwóch ogromnych, żywych, oddychających rzeczy. Jest wiele, wiele, wiele dekad, a potem jest ten nowy. Jest też ta rzecz, która, jak sądzę, w pewien sposób łączy te dwie wersje.
Jest pan jednym z niewielu aktorów, którzy grali zarówno w Doctorze Who, jak i Star Treku…
Moje doświadczenie na planie Deep Space Nine, to była ciężka praca. To była ciężka praca, było dużo dialogów. Nie pozwolili panu opuścić ani jednej sylaby. Przez cały czas byłem też ograniczony fizycznie. Miałem być niepełnosprawny, więc miałem na sobie te sztuczne szelki wykonane z plastiku i musiałem nosić sweter. Do łazienki trzeba było zdejmować wszystko, a za każdym razem, gdy zdejmowało się wszystko i szliśmy na przerwę, zaklejali mnie taśmą klejącą. Pod koniec programu byłam już tylko taśmą klejącą.
(Zdjęcie: Getty)
Więc Doctor Who był łatwiejszym doświadczeniem?
Doctor Who to była wolność, człowieku! Tak, miałam na sobie wygodny strój. Było zimno i była noc, ale kiedy już przyzwyczaiłem się do spania, nie było to żadnym problemem. A buty… miałam na sobie płaskie. To niespotykane! Zazwyczaj chodzi się w jakichś ohydnych butach i biega po ulicach w ciemności. Miałem ciepłą kurtkę, którą nosiłem przez cały czas. Jedna rzecz – jest pewne zastrzeżenie – sukienka, duża niebieska sukienka… Wypadałam z niej i było ciężko. Zbudowali ją dla mnie. Wykonali piękną robotę. Ale tak, ciężko było w niej oddychać. Przez to też zaczęłam grać w operze. A potem Paul naprawdę się tym zainteresował. Zawsze mówił: „Proszę tego posłuchać…”.
Czy wiedział Pan, że jest szansa, że będzie to serial?
Myślę, że tak. W tamtym czasie wiedziałem, że mieli nadzieję, że będzie to coś w rodzaju pilota tylnymi drzwiami, co robiłem wiele razy, więc wiem, co to oznacza. Nie sądzę jednak, by początkowo myśleli, że będę jego częścią. Naprawdę nie. Myślę, że moje rozumienie tego było takie, że Yee Jee [Tso, jako Chang Lee] prawdopodobnie będzie towarzyszem. Właściwie to podczas kręcenia ktoś z BBC podszedł i powiedział: „Czy myślisz, że mógłbyś być zainteresowany, gdyby to zostało odebrane?”. A ja odpowiedziałem: „Tak!”. Przestraszyłem go na śmierć. Chyba go przytuliłem, a on sapnął. Ale tak, spodobałoby mi się to.
Czy postać Grace nie jest uwikłana w kwestie prawne?
To musi być jedna z tych dziwnych „własności Universal” [rzeczy]. Potem usłyszałem, że pisarz jest właścicielem tej postaci. Nie wiem nawet, czy ten pisarz został zapytany: „Czy miałby pan coś przeciwko wydaniu tego? Żebyśmy mogli zrobić kilka audiobooków?”. W końcu ktoś musi być na tyle zainteresowany, by faktycznie podnieść słuchawkę telefonu lub cokolwiek innego i to rozgryźć.
Eric Roberts dał niezły występ jako Mistrz…
Poszedł na całość, człowieku. Dał z siebie wszystko. Kręciliśmy chyba przez trzy tygodnie, zanim pojawił się na planie. Więc mieliśmy już rytm, wszyscy spędzaliśmy razem noce. Kiedy reszta świata śpi, stajemy się małą jednostką. Potem Eric przyszedł po trzech tygodniach i był outsiderem. To musiało być dla niego naprawdę zabawne! Miał po prostu zupełnie inną energię, a także grał złego faceta. Wszystko to, jestem pewien, pomogło w jakiś dziwny sposób w tym, co musieliśmy spełnić. Więc tak, to było trochę interesujące. [Śmiech]
Jeśli chodzi o Sylvestra, musiał pan pracować z dwoma Doktorami…
To najsłodsza istota ludzka, jaką kiedykolwiek spotkałem. I byłam tego świadoma. Nawet wtedy to wiedziałem. Kiedy mi wszystko wyjaśnili, zdawałem sobie sprawę, że ten człowiek ma serial i przyjeżdża tutaj, aby go rozdać. Obserwowałem go, zanim go poznałem, zanim naprawdę go poznałem i naprawdę szukałem czegokolwiek, co brzmiałoby jak: „To jest to” i nic takiego nie było. Dobrze się bawił. Był zachwycony, że tam jest.
Odkrył Pan znacznie więcej o tym, jak wielki był The Movie po obejrzeniu filmu dokumentalnego na DVD wiele lat później.
O mój Boże, tak się cieszę, że nic o tym nie wiedziałem, bo dostałbym ataku serca. Góry, które zostały przeniesione, aby to się stało. Byłem po prostu pod wrażeniem, pokorny i zdumiony pracą, siedmioma latami mozolnej pracy i prawie nie, tak, nie, i wszystkimi różnymi wersjami rzeczy i próbami Nie mów nikomu, ale to peruka! TARDIS ma fazę gotycką… …i Grace też. O mój Boże, to było po prostu intensywne i mnie wyedukowało. To była prawdopodobnie najlepsza edukacja, jaką otrzymałem, jeśli chodzi o to, co robiłem, w co byłem zaangażowany w 96 roku. Nie było tam moich przesłuchań. Byłem genialny! To wszystko, co musi pan wiedzieć. I wyglądałem bajecznie!
(Zdjęcie: BBC Pictures)
Pani wspomnienia noszą tytuł Dead Woman Laughing. Czy jest jakiś powód związany z Who?
Myślę, że to trochę zabawne i chwytliwe, ale szczerze mówiąc, ten tytuł powstał, ponieważ leżałam na podłodze w klasztorze i byłam martwa. Kręcili to, a ja zaczęłam chichotać i nie mogłam przestać. Byliśmy profesjonalistami. Dużo się śmialiśmy, ale zawsze byliśmy w akcji, cięliśmy, byliśmy profesjonalistami podczas kręcenia, nie wygłupialiśmy się, Paul i ja. Więc teraz ja spieprzyłem ujęcie. Śmieję się, a powinienem być martwy. Więc nie jest dobrze. Wiele przeszliśmy, a to już koniec zdjęć. Mówi: „Proszę się nie wygłupiać, proszę to skończyć”, a ja się śmieję. Byłem martwy wiele razy i wiele razy śmiałem się będąc martwym. Powiedziałam więc coś w stylu: „Martwa kobieta się śmieje, o mój Boże”, a Paul powiedział: „To tytuł pani książki” i nigdy tego nie zapomniałam. Więc kiedy pojawił się pomysł, aby napisać książkę, Dead Woman Laughing jest idealna, ponieważ umarłam tak wiele razy!
Co sądzi Pani o ukończonym filmie?
Po raz pierwszy zobaczyłam film na premierze w Gildii Reżyserów. Ostrzegłem wszystkich wokół mnie: „Mogę nie być w stanie zostać w pokoju, ponieważ nie zamierzam go oglądać”. Wstałem, gdy tylko miałem zabić Sylva i wyszedłem z pokoju, piłem wino i czekałem, aż wszyscy wyjdą. Potem obejrzałem go kilka tygodni później sam i pomyślałem: „O mój Boże”, pomyślałem, że jestem do bani i to jest okropne. Dekadę później obejrzałem to. I pomyślałem: „Wie pan co? Dobrze mi poszło, dobrze mi poszło”. Było mi z tym dobrze i o wiele łatwiej było chodzić na konwenty i mówić: „Zrobiłem, co mogłem, Grace była całkiem fajna”.
Doctor Who: The Movie jest już dostępny na BBC iPlayer. Aby uzyskać więcej informacji, prosimy zapoznać się z naszymi propozycjami najlepszych nowych programów telewizyjnych.