5 rzeczy, które musisz zrobić w DLC Pokemon Sword and Shield: Crown Tundra

(Zdjęcie: The Pokemon Company)

Przez pierwsze kilka godzin Pokemon Sword and Shield wyglądało na to, że Game Freak stworzył grę Pokemon, o której zawsze marzyłem. Kiedy mój trener stawiał pierwsze kroki w Galar, nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy utknąłem za stadem zbłąkanego Wooloo, śmiałem się z wypełniających ekran nowych animacji bitew lub podziwiałem tłumy na stadionie wiwatujące podczas każdego meczu na siłowni. Wszystko to wydawało się odświeżająco kinowe – a dla pokemona, takiego jak ja, autentycznie ekscytujące. Czy to była gra Pokemon RPG Wreszcie żyj zgodnie z bogatym światem anime?

Niestety, gdy ta inspirowana przez Brytyjczyków podróż zaczęła się rozwijać, pierwsza wycieczka Pokemona w HD szybko zaczęła tracić urok, którego początkowa salwa tak radośnie emanowała. Zniknęły wszelkie pozory otwartego świata, zamiast tego zastąpiono je pętlą „ eksploracji ” tak liniową, że dyrektor kreatywny Final Fantasy 13 się zarumienił. najważniejsza część każdej gry Pokemon – jej poczucie przygody.

Teraz, rok po wydaniu Sword and Shield, Pokéfans otrzymują dwuczęściową ofertę pokojową. Chociaż niektórzy gracze nie byli pod wrażeniem pierwszego rozszerzenia, The Isle of Amor, na szczęście to drugie DLC w dużej mierze odpokutowuje za najnieświętsze grzechy podstawowej gry. W jaki sposób? W końcu wnosząc poczucie podziwu i przygody do regionu Galar. Chociaż nie chcę zepsuć wszystkiego, co czeka na ciebie w Crown Tundra, chcę trochę posmakować przegranych graczy. Bez zbędnych ceregieli, oto pięć rzeczy, które każdy Pokemaniak absolutnie musi zrobić w własnej zimowej krainie Galara.

1. Poświęć trochę czasu na zbadanie

(Zdjęcie: Nintendo)

Pierwszą rzeczą, która staje się oczywista, gdy przedzierasz się przez zaśnieżone pola Crown Tundra, jest to, że wędrówka po tych chłodnych miejscach jest naprawdę ekscytująca. Tym razem trenerzy mogą dość wcześnie przemierzać zaskakująco duży i dobrze skomunikowany region.

Właściwie to pierwszy raz w Sword and Shield, gdzie naprawdę cieszyłem się (i czułem, że jestem w stanie) poświęcić czas na eksplorację. Ta przygoda, której zadaniem jest wyśledzenie różnych legendarnych Pokemonów zaśmieconych wokół gry GameFreak w Snowcapped Scotland, jest przygodą, w której prawie zawsze jesteś sam. Z tylko małymi wskazówkami, które Cię poprowadzą i niewielką przerwą ze strony NPC-żartów tatusia, ta zamrożona bajka zawiera wszelkiego rodzaju ukryte przedmioty, zachwycający wybór międzypokoleniowych dni, a nawet kilka drobiazgów ciekawej wiedzy.

Crown Tundra to również zaskakująco zróżnicowany i dobrze zaludniony region, który stanowi odświeżającą zmianę w stosunku do dzikiego obszaru w pierwszej grze, który można tak naprawdę opisać tylko jako żałośnie nijaki park safari. Podczas wędrówki po Tundrze Koronnej (pod silnym wpływem Breath Of The Wild) z niewielkim kontaktem z ludźmi, naprawdę czujesz się tak, jakbyś odkrywał dziwny i nieokiełznany region. Najlepsza część w tym nowym śnieżnym otoczeniu? Ten region jest tak rozległy i spleciony ze sobą, że kilka razy gubiłem się w drodze do zadania. Weź TO, liniowe ścieżki.

2. Odkryj na nowo radość z łapania Pokemonów

(Zdjęcie: The Pokemon Company)

To może brzmieć jak niewiarygodnie oczywista wskazówka, ale na nowo odkryłem moją miłość do łapania Pokemonów w Crown Tundra. Dom dla różnorodnego wyboru 'mon z każdego pokolenia, po raz pierwszy w pokoleniu konsoli, odkryłem, że aktywnie chcę złapać jak najwięcej Pokemonów – swędzenie, którego nie mogłem zadrapać w nudnych dzikich obszarach gry podstawowej.

W przeciwieństwie do Isle of Armor prowadzonej przez dojo, Crown Tundra nie ma prawie żadnych bitew trenerskich. Zamiast tego weźmiesz udział w jednych z najbardziej ekscytujących i zróżnicowanych dzikich spotkań w dotychczasowej serii. Okazało się, że regularnie chciałem odkrywać każdy zakątek jaskini lub mały skromny kawałek trawy, zastanawiając się, jakie dokładnie dziwne i wspaniałe stworzenia na mnie czekają.

Pomaga oczywiście to, że wybór Pokemonów w ofercie Crown Tundra jest absolutnie genialny. Stworzenia, które napotkasz wędrując po oszronionych ścieżkach Crown Tundra, to wiele rodzajów złych Pokemonów, które chcieliby zobaczyć zagorzali trenerzy. Od Kabutops do Riolu, od Milotic do Tyrantrum, tej zimy weirdoland zawiera wielu „mnichów, którzy frustrująco nie przeszli przez grę podstawową, pozwalając ci złapać jedne z najfajniejszych i najbardziej zabawnych stworzeń z serii. I to jeszcze zanim zaczniemy mówić o wszystkich czekających na nas legendach. TLDR: Pokemony są naprawdę genialne, a teraz ich złapanie jest naprawdę mnóstwo zabawy. Kto by się domyślił?

3. Nie zapomnij śledzić śladów

(Zdjęcie: Nintendo)

Gdy podróżujesz po krainie, szukając daleko i szeroko (tych słodkich, legendarnych Pokemonów i mocy, która jest w środku), niezwykle łatwo jest spojrzeć przez horyzont i przegapić to, co dzieje się pod butami. Nie, nie mówimy o odmrożeniach. Jeśli ty zrobić poświęć trochę czasu, aby przyjrzeć się każdemu brudnemu śladowi pod twoimi stopami, możesz po prostu zostać nagrodzony szansą złapania smacznego trio legendarnych Pokemonów…

OK, wiem, że śledzenie śladów nie jest tak ekscytujące, jak główne legendarne zadania i nie będę cię winić za zrobienie tego na końcu. Ale zaufaj mi, nie będziesz chciał przegapić tych trzech tajemniczych mon. Poza tym znalezienie wszystkich śladów sprawia, że ​​profesor Sonia jest szczęśliwa i czuję, że zasługuje na to w 2020 roku, prawda?

4. Rozwiąż wskazówki i wytrop legendarnego Pokemona

(Zdjęcie: Nintendo)

Jak już wspomniałem, to DLC ma na celu uczczenie wielkiego zła wszechświata Pokemonów – legendarnych. Łapanie ich jest oczywiście głównym wydarzeniem w Crown Tundra. Chociaż tak naprawdę nie chcę zdradzać, jakiego pokemona będziesz śledzić (ani jak ich spotkasz), to wszystko jest całkiem fajne. Trzeba przyznać, że niektóre z „zagadek”, które początkowo wymagały rozwiązania, są zawstydzająco uproszczone i wydają się trochę na wpół upieczone, ale kiedy to DLC zabierze Cię w tak cudownie nietknięte i uspokajająco spokojne otoczenie, trudno narzekać.

Jak już wspomniałem, w porównaniu do swojego poprzednika jest to DLC o charakterze fabularnym, ale nie oznacza to, że nie ma tu żadnych kinowych momentów. Powiedzmy tylko, że jest jeden absolutnie niesamowity przerywnik filmowy z udziałem gigantycznego drzewa, które mądrze umieszcza Pokemona z przodu i na środku wyświetlacza, tak epickiego, że będziesz wyrzucać w powietrze pluszaka Zapdos. Więcej tego w przyszłości, Game Freak.

5. Wykonaj przynajmniej jedną przygodę z Dynamaxem

(Zdjęcie: Nintendo)

OK, zrównam się z tobą – przygody Dynamax tworzą listę głównie dlatego, że staram się znaleźć pięć punktów, a technicznie rzecz biorąc, tak potrzeba zrobić co najmniej jeden. Za moje pieniądze, główne punkty sprzedaży tego DLC to genialny nowy Pokemon, którego możesz złapać, oraz atrakcyjne nowe otwarte przestrzenie do odkrycia. Innymi słowy, te typowe dla najazdów wyzwania są w porządku, ale nie były atrakcją mojej wizyty w Crown Tundra. Mimo to są głównym nowym dodatkiem, więc i tak je wyjaśnię. Opierając się na dość nudnych bitwach Dynamax, rozrzuconych po dzikim obszarze gry podstawowej, Dynamax Adventures na nowo wyobraża sobie rajdy jako mini-wieloosobowy dungeon crawler.

W tych misjach tworzysz zespół czterech trenerów (z innymi ludźmi lub NPC), aby zbadać jaskinię znaną jako Max Lair. Co ciekawe, każdy trener może zabrać ze sobą tylko jednego Pokemona – a ten samotny mon nie będzie Twoim własnym. W dziwacznym stylu „pożycz mojego pieska”, będziesz musiał wybrać partnera z losowo wybranych pokemonów „pożyczonych”. Gdy już wybierzesz swojego towarzysza, wraz ze swoim zespołem udacie się do jaskini, głosując, którą ścieżkę rozgałęzienia wybrać. Dlaczego to ma znaczenie? Cóż, wszystko sprowadza się do tego, z czym chcesz walczyć, ponieważ jedna ścieżka może zawierać pokemona typu duch, na przykład druga trawę itp.

To naprawdę trochę dziwna konfiguracja, ale pozwala wyjść poza strefę Pokécomfort. Jest to tryb, który zmusza cię do walki z Pokemonami, które zwykle pozostają uwięzione w twoich pudełkach – a co najważniejsze, legendarny mon czeka na końcu. Te małe naloty mają również zaskakująco wysoki współczynnik pojawiania się błyszczących Pokemonów, więc zawsze jest to dla nich możliwe.

Dynamax Adventures to ciekawy nowy dodatek, ale bardziej dodatek niż główne wydarzenie. Jednak jeśli masz gwarancję, że za każdym razem zdobędziesz legendę, naprawdę będziesz chciał do nich wrócić, gdy pokonasz główną historię.

admin
Witam, nazywam się Frenk Rodriguez. Jestem doświadczonym pisarzem z silną zdolnością do komunikowania się jasno i skutecznie poprzez moje pisanie. Mam głębokie zrozumienie branży gier i jestem na bieżąco z najnowszymi trendami i technologiami. Jestem zorientowany na szczegóły i potrafię dokładnie analizować i oceniać gry, a do swojej pracy podchodzę obiektywnie i uczciwie. Wnoszę również kreatywną i innowacyjną perspektywę do moich tekstów i analiz, co pomaga uczynić moje poradniki i recenzje wciągającymi i interesującymi dla czytelników. Te cechy pozwoliły mi stać się zaufanym i wiarygodnym źródłem informacji i spostrzeżeń w branży gier.